6 performances na Melodifestivalen, których nie zobaczysz w PL

9:29 AM
Ci , którzy kiedykolwiek słyszeli o Szwecji powinni wiedzieć jak ważnym wydarzeniem jest tam Melodifestivalen. Jest on dla Szwedów o wiele ważniejszy niż sama Eurowizja, dla której zostaje wybeirany tam ich przedstawiciel. Tak samo jak jego większy brat Melodifestivalen przyciąga r
wszystkie rodzaje muzyki od gniotów, poprzez rap i folk do hitów, które można usłyszeć później nie tylko w Szwecji. Mieszkając w Polsce jest się przyzwyczajonym do godziwego już OPOLA, gdzie rok bez Maryli jest rokiem straconym, Sopot? Tylko który? Godziwy Sopot Festival, na którym Polacy mogli po raz pierwszy zobaczyć największe zagraniczne gwiazdy (między innymi Whitney Huston) przeskakiwał od pewnego czasu z rąk TVP do TVN żeby skończyć w Polsacie i już nawet sam nie wiem jak wygląda jego formuła. Wiem tylko jedno! Największą gwiazdą, która mogłaby dorównać niektórym występom na Melodifestivalen była Marta Wiśniewska - Mandaryna... Aż trudno uwierzyć, że od tego bajkowego występu minęlo 10 lat! Znacie Evry Night? Na samym Sopocie w 1985 wystąpili i wygrali szwedzcy zwycięzcy Eurowizji z 1984. Moja mama ich zna i śpiewa Summerparty. To piersze przesłanki przemiany PRL-u.

W moim zestawieniu zebrałem 6 występów, których trudno doszukać się na żadnym polskim festiwalu w w jakiejkolwiek formie. Takich "perełek" w MF jest mnóstwo i nie miałbym co postować przez kolejne 20 lat.

6. Drag Queen de Luxe

Skoro szokuje nas Conchita, to wcale nie ma co się dziwić, że nigdy Babsan nie zaprosiliśmy na Sopot Festival. Pyku pyku, bioderka, sukieneczka, kocie ruchy, róż i efekty sceniczne wskakiwanie do płachty zwanej ekranem. Dla Szwecj to norma, dla nas nadal strach przed natężeniem wniosków na delegalizację telewizji w KRRiT <3

5. Gdy nie wiesz co tak naprawdę przed chwilą zobaczyłaś/eś...

Na Melodifestivalen częściej niż rzadziej nie liczy się śpiew, dlatego nie powinien dziwić WTF po niektórych występach. Ten zdecydowanie do nich należy. Tylko prawdziwi psychofani mogą to jeszcze pamiętać. UWAGA! Tylko dla ludzi o mocnych nerwach. 

4. Ahmed chcący zawładnąć Szwecją!

Spokojnie, to tylko Sean Banan śpiewający, że pochodzi z dalekiego wschodu i chętnie zasiadłby na królewskim tronie w Szwecji. Żart musi wjechać, a śpiew to tylko drugorzędna sprawa. Znaki szczególne: Konik z Dalarna, niebiesko żółte flagi i szwedzkie blondyny!

3. Gdy Twoja Mama i jej kumpela z klatki obok wpadną na pomysł nagrania płyty.

My mamy swoją Marylę, a Szwedzi Lili i Susi. Różnica jest taka: Maryla nigdy nie umiała tańczyć: Podobieństwo: żadna z nich nie jest Whitney Huston. To takie panie nie do z darcia. Shaking ass od czasu do czasu nikomu nie zaszkodziło. Trzeba wyjść z piaskownicy i bloków i pośpiewać przed całym narodem. Może Stachu zobaczy we mnie Femme Fatale?

2. Choreografia na poziomie

W Szwecji też istnieją Gladiatorzy. Alcazar, a raczej Analcazar do nich należy. Trudno nawet zliczyć ile razy uraczyli nas swoją nienaganną choreografią taneczną podczas Melodifestivalen. To ich pierwszy występ i niezapomniany koci taniec. Próbuję poszukać polskich odpowiedników i chyba tylko Blue Cafe z Dominiką Gawędą ze swoimi występami na Sylwestrze Dwójki w Łodzi mogliby im dorównać. Alcazar forever głosi Szwedzkie przysłowie.

1. Dobry Hit na sobotę

Niestety moi drodzy rzadko się zdarza w polskiej telewizji na festiwalach ,żeby wyszła Ace Wilder i rozgromiła scenę. Nie mogę sobie przypomnieć z całym szacunkiem dla Doroty Rabczewskiej występów w stylu Ace Wilder. Ważne w tym aspekcie jest też to, aby  później nie trzeba było się wstydzić odsłuchać tej  nuty. Czekam na jej kolejny występ na MF 2016.


Do Zobaczenia,
HerrPole


Jak uczyć się języków obcych? Subiektywnie cz. 1 (Niemiecki/Deutsch)

5:53 AM

Wrzesień to oficjalnie miesiąc języków. O akcji dowiedziałem się dzięki Szwecjoblog.pl, na który serdecznie zapraszam szczególnie fanów Skandynawii. Niestety nie wpisałem się w harmonogram, ale postaram się nadrobić zaległości.

Dzisiaj na blogu chciałbym zająć się tematem, który wiele osób pewnie ciekawi lub mógłby zainteresować. Nauka języka obcego to często żmudna praca, przy której nie raz pojawiają się chwile zwątpienia, a nawet mini depresje. Jednakże najlepszą nagrodą tych wszystkich negatywnych emocji jest widok swoich postępów szcególnie, gdy porówna się moment rozpoczęcia. 

Co trzeba jednak zrobić by rozpocząć naukę lub podrasować swoje już nabyte zdolności językowe? Aby nauka języka była efektywna należy mieć cel. Może to być np. chęć zrozumienia tekstów piosenek, możliwość rozmawiania ze znajomymi z innych krajów niekoniecznie używając tylko angielskiego, chęć poznania nowej ku nauka języka, po to by go znać lub gdy ktoś tego od nas wymaga jest kompletnie nie daje żadnych efektów. Co więcej staje się katorgą, która zniechęca nas do dalszego wgłębiania się w tajniki języka. Jak jednak sprawić, by uczyć się z najlepszymi efektami i widzieć swoje postępy? Jako, że w nauce języków obcych mam trochę doświadczenia postanowiłem zebrać kilka podstawowych zasad, rad oraz pomocnych środków, które pomogły mi się uczyć niemieckiego, angielskiego, rosyjskiego i szwedzkiego. 
Z góry chciałbym zaznaczyć, że poniższe opisy są moją subiektywną opinią i każdy mógłby je modyfikować lub nawet podkręcać i ulepszać. Nie zmienia to faktu, iż wszystko co napiszę w moim przypadku się sprawdziło i dało dobre efekty. Gdybym jednak nie był tak leniwy byłoby jeszcze lepiej. 

NIEMIECKI

To język, który znam najlepiej, zarówno w pisaniu, mówieniu i rozumieniu, dlatego zacznę od niego. Gdy uczysz się języka w szkole poznajesz przede wszystkim reguły gramatyczne, które wydają Ci się kompletnie niepotrzebne w przyszłości. Moim nieskromnym zdaniem gramatyka jest bardzo ważna, szczególnie dla freaków i dla jak najlepszego wypolerowania języka. Bez gramatyki jesteś tylko KALI JEŚĆ KALI PIĆ. Każdy ma inne cele - nie oceniamy. Moim największym błędem w nauce niemieckiego, który niekiedy jeszcze rzutuje na sposób i płynność wypowiedzi, było kompletne zignorowanie rodzajników na początkowym etapie nauki w szkole. Było to spodowane tym, że nikt nie wytłumaczył mi jak bardzo rodzajniki w językach germańskich (i nie tylko) są ważne, aby mówić poprawnie. Trudno jednak 10-latkowi wyobrazić sobie takie niuanse o języku obcym, szczególnie w czasach gdy nauka nie była aż tak bardzo dostępna przez Internet. Pamiętam jeszcze w liceum przed maturą, gdy pytałem koleżankę (Pozdrowienia dla Karoliny) jaki rodzajnik ma książka (Der Buch czy Das Buch). Trudno mi sobie teraz to wyobrazić, ale grzechy początków mają wpływ na dalszy rozwój języka. Na szczeście wychodzę z założenia, że takie problemy można wyeliminować. Wystarczy wziąć odpowiednią książkę do gramatyki i przyswoić mniej więcej rozkład rodzajników na rodzaje, a przy nowo poznanych słowach nie zapominać już o RODZAJNIKU - Artikel sind deine Freunde a czasami Feinde... Nie ma języka bez podstaw. Dlatego jeśli nie jesteśmy młodzieżą, która przybywa do obcego kraju i uczy się go z otoczenia, często nieświadomie, należy przyswoić zasady gramatyczne, fonetyczne oraz zagadki języka, które różnią go od naszego języka ojczystego. Najlepszym rozwiązaniem w nauce jest połączenie tzw. small talk z językiem standardowym. Aby to osiągnąć należy dużo rozmawiać z ludźmi mówiącymi w danym języku, czytać książki i oglądać telewizję (takie oczywiste).

Co należy jednak oglądać, by zrozumieć zwykłego Niemca? Często zdarza się, że po wielu latach nauki wyjeżdżasz do Niemiec i nie potrafisz zrozumieć, co oni do Ciebie mówią. Jest to spowodwane różnicami dialektalnymi, różnicą w języku codziennym od standardowego lub też niedostateczną skrupulatnością w przyswajaniu wymowy podczas nauki. Ja znalazłem na to sposób. Gdy mieszkałem u rodziców często oglądałem telewizje informacyjne + tzw. HartzIV-TV, które poniekąd ułatwiły mi zrozumienie zwykłego Niemca. Oglądałem wtedy programy Big Brother (polecam przede wszystkim 7 edycje, która była najmniej patologiczna), Deutschland sucht den Superstar, Engel im Einsatz tzw. Są to programy, w których słychać język potoczny z dialektami oraz wpływami emigracyjnych. 


Dodatkowo ważne jest by móc rozumieć, gdy ktoś mówi dość szybko oraz używa skomplikowanych połączeń językowych (UWAGA! Nie zawsze są one zgodne ze standardowym językiem, więc należy ich się uczyć z umiarem, ale na pewno dobrze jest je rozumieć). Moim sposobem na ulepszenie tej zdolności było śledzenie i oglądanie znanych niemieckich blogerów, którzy mówią szybciej niż wodospady. Tak o to znalazłem Sami Slimani, który niezaprzeczalnie pomógł mi wyobrażać sobie szybko wymawiane słowa w mojej głowie. Danke HerrTurorial :) Nie należy ograniczać się do vlogerów modowych i life stylowych. Z vlogerami ma się o tyle luksus, że możemy znaleźć ich w każdym interesującym nas temacie. Od czegoś trzeba zacząć, a dzięki nim będą pojawiać się propozycje na Youtube do kolejnych blogerów.


Oprócz tak zwanego języka codziennego warto też zaznajomić się z programami czy też filmami puszczanymi w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Czasy kiedy telewizja niemiecka dominowała w wielu polskich domach niestety już są za nami, dlatego należy iść za duchem czasu i wypróbować co
co czegoś innego. Zattoo to ciekawa strona, na której można oglądać większość niemieckich kanałów za darmo. Osoby nie mieszkające na terenie Niemiec mogą sobie poradzić z blokadami dzięki instalacji wtyczki ZENMATE do GoogleChrome oraz Firefox. Wystarczy zmienić kraj na Niemcy i możemy oglądać niemiecką telewizję. Nie wiem czy to jest legalne czy nie. Uczymy się jednak w dobrym celu.

Idealnym rozwiązaniem jest też codzienne słuchanie radia przed snem i podczas snu. Moim zdaniem pomaga to wyobrażać sobie usłyszane słow, a także ćwiczyć w głowie zasłyszane zdania. Dzięki temu można wyćwiczyć zrozumienie oraz umiejętność lepszego wysławiania się, szczególnie gdy często słyszymy słowa, które podczas zwykłej nauki sprawiały nam wiele problemów. Deutschlandradio - tu można znaleźć mnóstwo podcastów, a także codzienne audycje radiowe. Polecam! Oczywiście w niemieckojęzycznym obszarze językowym jest mnóstwo stacji radiowych, które są dostępne przez internet; wystarczy sprecyzować swoje zainteresowania. Osobiście polecałbym stacje radiowe, w których jak najmniej chodzi o muzykę, bo przecież chcemy słyszeć i ćwiczyć język. :)

Co więcej gdy uczyłem się języka zapisywałem słówka, zwroty i zdania zasłyszanie do specjalnego zeszytu, który zawsze był przy mnie. Dzięki niemu, mogłem później sprawdzić co odpowiednie wyrażenia znaczyły.
Najbardziej w nauce niemieckiego jednak pomogły mi fiszki. Spisywałem do nich słówka z wcześniej wspomnianego zeszytu. Następnie powtarzałem je co kilka dni. Moi znajomi kojarzą moje sterty fiszek walające się po pokoju albo specjalnie pudła z fiszkami, które były cenniejsze niż cokolwiek! (Material Girl)
W innym poście zaprezentuję najlepszy sposób przygotowywania materiałów do nauki języka.

Kolejną kwestią o której chce wspomnieć to czytanie książek. Jeśli lubisz czytać to nie będzie to dla Ciebie żadnym problemem. Jeśli jednak nie masz w zwyczaju brania książki do ręki to masz problem, bo bez czytania literatury nie przyswoich wielu zwyczajów językowych szczególnie w języku pisanym. Jedna książka na 2 miesiące w języku obcym powinna wystarczyć. Nie należy przy tym się zniechęcać, gdy czegoś się nie zrozumie i od razu sięgać po słownik. Ważne, jest zrozumienie sensu. Na zrozumienie całego tekstu przyjdzie czas. Jeśli mamy czas można spróbować tłumaczyć słówka chociażby w jednej książce, którą czytamy. Następnym krokiem jest nauczenie się wszystkich tych słówek i zapewniam, że przy kolejnych książkach niezrozumianych słówek będzie co raz mniej! Sprawdzony sposób. :)

Ostatnią kwestią, którą chcę poruszyć to przede wszystkim interakcja z native speakerem. Nic nie było tak bardzo efektywne jak rozmowa z Niemcami i to będzie tyczyło się każdego języka, który tu przedstawię. Rozmowa, czat na facebooku, wcześniej na Windows Live Messenger dawały najszybsze efekty. Nie należy się bać prosić o powtórzenie słowa czy też zdania. Niemcy doceniają osoby uczące się ich języka i chętnie pomagają, tłumaczą i rozmawiają. Nie należy się wstydzić, że ma się akcent. W Niemczech mieszka bardzo dużo ludzi z podłożem migracyjnym co powoduje, że wielu z nich w domu nie używa niemieckiego w domu, tylko w pracy i w codziennych kontaktach ze znajomymi. Duża część mieszkańców z podłożem migracyjnym mówi po niemiecku z akcentem, który spowodowany jest językiem ojczystym. Stąd też zrozumienie dla uczących się jezyka, bo wielu Niemców ma takich znajomych, a także oni sami dobrze wiedzą przez jaką drogę przechodzisz. Gdy już jest się w Niemczech nie wolno opuszczać żadnych towarzyskich spotkań. Każde takie spotkanie wzmacnia naszą pewność językową.

Mam nadzieję, że ten post mógłby pomóc osobom, które czasami nie wiedzą, w którym kierunku poprowadzić swój język, aby był lepszy. Gdyby źródła podane na blogu nie wystarczały, zawsze można skontakować się ze mną emailowo. Chętnie polecę książki, youtubersów, filmy czy programy telewizyjne.
Do Zo
HerrPole

,

Fjordrundan - fotele, czarne lalki i stodołorestauracja

2:26 PM
Od 4 tygdodmi jestem największym sportowcem Europy i zdeklasowałem już samą Ewę Chodakowską!
Z tej okazji postanowiłem wybrać się na 30 km wycięczkę wokół jeziora Åsnen.
Największą zajawką do zdwiedzania była przede wszyskim chęć poznania okolicy i możliwość wygrania trofeum, gdyż jestem interesowną ździrą.

Zacznijmy od jeziora życia. W jeziorze życia podobno kiedyś kąpały się Muminki, dlatego warto było umieścić je w aparacie.
Dworek Huseby i Panie z innego świata przybyły powitać wielkiego Pana z Polski. Nie kupiłem ekologicznych ogórków, bo nie jem.
Na dworku można było znaleźć starą piękną szwedzką porcelany i tzw kurzołapki do pokoju. Pięknie wszystko ułożony w szwedzkim stylu - niektóre cebule potrzebowały kursu do swych wystaw sklepowych.
Stodołorestauracja do której nie udało mi się wejść...
Tłumaczonko Google - Translator Bra försökt!
Loppis + wszystko czego nie potrzebujesz a chciał(a)byś mieć - to taki antykwariat z ciuchami, ręcznikami, porcelaną dla hipsterów. Nawet można znaleźć tu książki i antyrasistowskie lalki.
Najciekawszą częścią całej wyprawy była wizyta w firmie FINA STOLEN (pl. zajebiste fotele) prowadzonej przez sympatyczną Szwedkę o imieniu Sandra, która zajmuje się robieniem foteli. Mogłem zobaczyć jak to wszystko wygląda od kuchni. Znajdowało się też tam dużo materiałówdo obijania. Szwedzka gracja i styl. Mało zrozumiałem - bywa. Jak ktoś ma ochotę na wszelkiego rodzaju fotele zapraszam Wojciech M.
Bo przynoszenie drewna na opał musi być fancy.Powiedz to mojemu tacie, żeby zamienił reklamówkę z Biedry na fancy eko torebkę.
Ostatnia prosta. 
JESTEM! Jezioro Åsnen! :)
Do Zo

Gdy lato odchodzi...

9:34 AM
Gdy lato odchodzi, zawsze jest mi smutno. Cały rok na nie czekam, chociażby ze względu na strefę klimatyczną, w której się znajduję, a ono tak szybko odchodzi. Przed wakacjami zawsze próbowałem sobie rozplanować co, jak, gdzie i z kim. Tym razem nie zastanawiałem się nad niczym. Nie chciałem planować żadnych specjalnych wyjazdów, ani organizować czegokolwiek - postawiłem na spontaniczność. Gdy jestem u schyłku wakacji zawsze zastanawiam się jak szybko ten czas minął oraz jak wygodnie było wygrzewać kapsko w ciepłym słońcu. Przypominam sobie wtedy wakacje z rodzicami nad morzem w Sobieszewie, a potem w Chłopach. Cieszyłem się, że mogłem pojechać i spędzić czas nad morzem, odpocząć, spotkać nowych ludzi, poobserwować cebulaków z innych części Polski. Właściwie chyba nigdy nie narzekałem, że muszę spędzić wakacje z rodzicami. Miałem to szczęście, że nie czułem się tam nigdy ograniczony. Wkurza mnie niestety, że trzeba będzie czekać kolejne 9 miesięcy już nawet nie na same wakacje, bo już tak długich nie będę mieć nigdy, ale na słońce czy też możliwość wyciągnięcia seksownych gir w krótkich spodenkach itp.
Lubię lato, a szczególnie, gdy zachodzi słońce. Jeszcze gdy byłem nastolatkiem bardzo często wychodziłem na popołudniowe spotkania z Pauliną do sąsiedniej wsi by móc zrelaksować się przy COLI <sic!> i najlepszej pizzy świata, czy też wycieczki rowerowe z Michałem. Mieszkając w Słubicach lubiłem czekać na soboty i rzucić się w mały wir imprezowy w Kamei (Dżasta bitch). Niemniej jednak miło było też usiąść nad Odrą i reflektować plany na przyszłość, bo przecież po wakacjach to prawie jak nowe życie? :-) 
W Szwecji  nie siadam nad rzeką, bo wokół mnie krowy na pastwiskach, ale chodzę na spacery i myślę sobie, że jestem daleko od mojego starego życia i nawet za nim nie tęsknię. Coś nowego zaczęło się zanim lato odeszło. Każdy z nas ma tak, że będąc nastolatkiem próbujemy się upodobnić do innych, chcemy być tacy jak inni, następnie przychodzi czas szukania drogi. Chcemy coś osiągnąć, niektórzy zazdroszczą innym sukcesów, inni cieszą się, że mogą inwestować w siebie. Ci pierwsi mają najgorzej. Pozostają nieszczęśliwi. Lato to czas na zmiany to, dzięki nim możemy przemyśleć wiele spraw. Oczywiście będąc sentymentalną szmatą lubię się użalać jak to szkoda, że lato odchodzi. Uwielbiam ten moment a zarazem czuję łezkę.
Czas na buty jesienne i książkę o Muminkach.
A tegoroczne wakacje spędzałem najcześciej nad jeziorami. Berlin, Osieczna, Frankfurt, Słubice, Grimslov, Szamocin
Osieczna
Frankfurt (Oder)
Berlin
Berlin, Schlachtensee
Frankfurt (Oder), Helenesee
Frankfurt (Oder), Odra
W drodze do Berlina
Grimslöv
Grimslöv, Aasnen
Grimslöv, Skatelöv


, ,

Tydzień w Szwecji

1:39 AM

Pierwszy tydzień za mną. Nie był to najłatwiejszy czas, ale udało mi się przebrnąć przez masę potyczek językowo-kulturalnych i wiem, że teraz może być już tylko lepiej. 
Zdąrzyłem się przyzwyczaić do nowego środowiska i małej wsi. Co zasługuję na wspomnienie, to na pewno całkiem inny obraz stereotypowego Szweda, który zawsze był mi przekazywany zarówno w Polsce i w Niemczech. Na szczęście wiekszość osób okazała się sympatyczna i przyjazna. Może to mieć związek z rodzajem szkoły, w której przebywam, ale nie będę ukrywać, że bardzo mi się podoba. Coś nowego po "uprzejmych, zawsze uśmiechniętych" paniach ze słubickich akademików oraz niemieckich dziekanatów we Frankfurcie.
Zdążyłem już wydać miliardy dolarów na jedzenie, ale jedna rzecz w Szwecji jest zawsze tania! Płyty z Melodifestivalen! <3
Biorę!


,

Hej Szwecjo!

2:11 PM
W piątek doleciałem najpierw do Danii a kilka godzin później jadąć przez most Öresund wkroczyłem na szwedzkie ziemie. Znowu mnóstwo natury i szwedzkie lato rozpieszczało me spocone ciało. Zmęczony i zniszczony psychicznie dotarłem wreszcie do swojego pokoju.

Oto moja nowa willa. Na sam przyjazd poznałem bardzo sympatycznych Szwedów. Na szczęście żaden z negatywnych stereotypów jeszcze się nie sprawdził i wszyscy byli otwarci mimo moich ubogich zdolności językowych. 
Choć jestem odcięty od świata zewnętrznego w połaciach szwedzkiej jungli nie mogę narzekać, gdyż sama natura wynagradza wszystko. 
Widok z okna.
A teraz do ciekawostek i historii.
Wchodzę sobię na salę, widzę karteczki do podziału na grupy zajęciowe. Oczywiście jeszcze dzień wcześniej nie wiedziałem jaki kurs robię - typowy ja. Na szczęście odnalazłem kartkę z napisem KULTUR/KREATIVA MEDIER tak zwany kokoem (coco dance), usiadłem i czekam. Inne stoły zapełniają się grupami po 20-30 uczniów, a ja nadal sam. No to sobie pogadałem... myślę.
Po chwili pojawiły się jakieś zaginione szwedzkie dusze, które strasznie nieśmiało podeszły do stołu zagadując na lajcie, tak jakbym ich rozumiał. W tym momencie włączył się tryb JAHAJU. Tryb ten oznacza sprawianie wrażenia ogólnego zrozumienia, co się do Ciebie mówi, mimo iż nie rozumie się ani słowa. W trybie JAHAJU najczęstą odpowiedzią z moich ust było Ja - Jaha i Ju. Typowe potwierdzenia niezrozumiałych fraz. Na szczęście mam grupę, w której mogę popitolić, gdyż ludzie są niesamowicie mili. Rozumieją to, że jestem językowym odludkiem i bardziej improwizuję niż współpracuję.
Wracając do tyułu posta, ostatni obiad jedzony przeze mnie zawierał na talerzu wędzonego łososia, kurczaka, ziemniaki ze śmietaną, sałatkę, surowe wegańskie kartofle, kawałki melona i arbuza oraz chleb z naprawdę pyszną margaryną (sic!). Wszystko popijane szwedzkim cydrem 0.3%, co sprawiło ten niesamowity wieczór party życia. Jedząc taką mieszankę, mimo jej nienagannego wykonania i okropnie pysznego smaku, wiadomo było czym to się może skończyć. Szwecjo dbaj o moje ciało - nie chcę katharsis.
Dziękuję Grimslöv za tak sympatyczne przyjęcie. To będą niezapomniane 4 miesiące.
A na koniec szafka dla prawdziwego syfiarza, którym jestem JA. Tam nie da się zrobić nieporządku. Wreszcie! 
Perfekcyjny Pan Domu!

"Hela livt är ett experiment och ju mer vi experimenterar desto bätre blir livet"

Do zobaczenia Słubice/Auf Wiedersehen Frankfurt (O)

1:23 PM
Dokładnie tydzień temu wyprowadziłem się ze Słubic. Tym samym zakończyłem również ponad 3 letnią przygodę z Frankfurtem nad Odrą. Studia, praca, znajomi, mnóstwo wspomnień. Czas jednak iść do przodu i nie warto wracać do przeszłości zbyt często. Należy cieszyć się chwilą.
Dzięki tej przygodzie poznałem mnóstwo ciekawych i wyjątkowych osobowości, znalazłem przyjaźń na całe życie, pozwoliłem sercu załomotać (rzygamy tęczą <3) oraz spełniłem wiele celów. Co nie zmienia faktu, że spoglądając na Słubice jest to najbardziej zasyfione, zawalone reklamami, nieprzyjemne miasto Polski. Nie będę tęsknić za nieprzyjemnymi ekspedientkami w sklepach, za kelnerami chcącymi na każdym kroku wydymać mnie na kasie, hasiokami i pijakami zaczepiających mnie na Zigarettenstrasse, Kurzem Welly i jego beznadziejną koncepcją Nowej Ameryki zaśmiecającą plac Mostowy (ale o tym w innym poście), odbiorcami Hartz-IV jeżdżącymi busem 983 do Słubic po fajki, alko i bóg jeden wie co jeszcze.
Do drugiej strony granicy mam jednak większy sentyment. Frankfurt, mimo, że opustoszały i zalany plagą emerytów jest tą lepszą stroną medalu, dzięki której można jakoś na pograniczu przeżyć. Czas wreszcie to stwierdzić, że Słubice bez Frankfurtu byłyby wielką wsią zabitą dechami. Nikt nie chciałby tam mieszkać gdyby nie Uniwersytet Viadrina oraz możliwość dorobku u naszych zachodnich sąsiadów. Kontrowersyjnie? Prawdziwie.
Podczas moich ostatnich dni na pograniczu miałem okazję zrobić kilka fajnych zdjęć, które w kolejnych postach będę tu bliżej opisywał.

Bo taniej, to idę.
BeachOder albo OderStrand - Byłem, widziałem, nie wrócę.
Z tej lepszej strony <3 na tą gorszą.
Jedziemy po tanie żarcie nach Polen!




Popular Posts

Like us on Facebook